przesówaj w prawo
przesówaj w lewo

Aktualności

Wszystkie wydarzenia
Z Nowej Zelandii na Brunei
07.02.2013
Nie mogę zacząć pisać o Brunei zanim nie powiem paru słów o nowozelandzkich fiordach, które podobnie jak te norweskie - urzekają. Z kolei Sułtanat Brunei jest tak wyjątkowym miejscem na ziemi, które z przekonaniem nazywam zjawiskiem
Najpierw jednak o fiordach Nowej Zelandii. Znajdują się oczywiście na południowej wyspie. Wracając na chwilę do tych norweskich, nieodparcie nasuwa mi się dowcip o tym jak dwaj panowie spotykają się przechwalając się swoimi wojażami i jeden drugiego pyta: "a w Norwegii byłeś? - No jasne. A fiordy widziałeś? - No pewnie, z ręki mi jadły"...
Mam świadomość, że nie wszyscy muszą mieć takie same wrażenia z określonych miejsc na świecie. Ja widziałem duże podobieństwo fiordów norweskich z tymi w Nowej Zelandii i na Alasce. O tych nowozelandzkich napisał ktoś, że James Cook był pechowcem ponieważ odkrywając nowe tereny ten akurat uszedł jego uwadze. Obecnie jest to jedna z największych atrakcji tego kraju i kto chce powiedzieć "byłem i widziałem Nową Zelandię", może tak powiedzieć dopiero, jeśli widział też fiordy. Dużo zależy oczywiście od pogody i jeśli wszystko pokryje mgła, no to klops i żal. Można iść prosto do baru, albo pocieszać się innymi statkowymi atrakcjami, których nie brakuje.

Wracając do fiordów, nam pogoda sprzyjała i statek majestatycznie wpłynął w te, od czasu do czasu bardzo wąskie korytarze wodne, a z boku przesuwały się wychodzące z wody przytłaczającej wielkości góry. Ciekawe, że jak ludzie wybudują coś sztucznego i chcą podrobić Naturę to nigdy to nie wyjdzie tak samo jakby to powstało w sposób naturalny. Próbowano w filmach stworzyć obraz raju i tworzyć bajeczne sztuczne wyspy, ale rezultat jest taki, że to co powstaje jest takie plastikowe i nie przekonuje. Fiordy to cisza, czystość, plusk wody prutej płynącym wolno statkiem, a na górnych pokładach pasażerowie otuleni w koce, podziwiający te niesamowite widoki i pstrykający setki zdjęć. Pamiętam jak kiedyś, około 1995 roku kiedy nie miałem jeszcze aparatu cyfrowego i gdzieś w okolicach Nowej Funlandii próbowałem upolować zdjęcie wieloryba i uwiecznić to na aparacie fotograficznym z tradycyjną błoną fotograficzną. Straciłem prawie cały 24 klatkowy film i z tego miałem jedno jedyne zdjęcie, na którym widoczny był wieloryb. Dziś robi się setki, a nawet tysiące zdjęć i później rzadko to ogląda bo jest tego po prostu za dużo.

Nowozelandzkie fiordy mają to do siebie, że kiedy zaczyna padać deszcz to w błyskawicznym tempie powstają mniejsze i większe wodospady, które nie wiadomo skąd się biorą i zaczynają spadać do wody. Nie dziwię się zupełnie, że taki szeroki wachlarz widoków jaki oferuje Nowa Zelandia jest tak atrakcyjny dla filmowców. Tam można znaleźć prawie wszystko, a wielkim atutem każdego filmu są niewątpliwie krajobrazy, których widz nie może zapomnieć. Są takie obrazy, które zostają w naszej pamięci na całe życie. O pasażerach żądnych wrażeń pisałem już wcześniej, że są wśród nich obieżyświaty, którzy podróżują po raz n-ty i jest to ich sposób na życie. Dla niektórych życie na statku jest tańsze jak na lądzie i ci wchodzą ze statku na statek. Są tacy, dla których to jest rejs - marzenie życia. Są też tacy, którzy biorą ślub na statku. Film, o którym prawie wszyscy słyszeli "Statek miłości" kręcony był na jednym ze statków kompanii "Princess Cruises" i z wykorzystaniem załogi tejże kompanii. Miałem okazję pracować na trzech różnych statkach też tej właśnie kompanii.

Wracając do "Statku miłości" to w tym tytule tkwi sedno sprawy. Romantyzm jest wpisany w morskie eskapady. Kojarzy się to wprost, bo gdzie indziej jak nie na statku, który zabiera pasażerów w najpiękniejsze zakątki świata można tak "odlecieć" uczuciowo. Nawet starsze pary przypominają sobie najpiękniejsze chwile z życia i znów są dla siebie mili. Pamiętam taką parę w wieku pomiędzy 60, a 70 lat i pani w dość frywolnych żartach pochwaliła się, że dziś było aż 3 razy szczęścia. Jej pan z zadowoleniem i dumą przytaknął. Ludzie na statku kochają się, ale też bywa, że kłócą się zawzięcie, czasem musi interweniować ochrona. Statek płynie dalej i po kilku lub kilkunastu dniach trzeba go opuścić. Wielu pasażerów już ma zaplanowane następne rejsy.

Miało być parę zdań o Nowej Zelandii, a zrobiło się całkiem sporo. Wciąż mam wrażenie, że to jeszcze nie wszystko, co chciałem o tym zakątku świata powiedzieć. Nowa Zelandia zasługuje na szczególne potraktowanie i nadal nie mogę zaprosić Państwa do Sułtanatu Brunei zanim nie napiszę jeszcze nieco więcej o kraju "kiwi".

Tekst / fot. Andrzej Franke


Aktualności
Fundusze UE
fb