przesówaj w prawo
przesówaj w lewo

Aktualności

Wszystkie wydarzenia
Wojenne wspomnienia pana Bogusława Wąsika
22.06.2012
Często nawet nie wyobrażamy sobie jak dziwne i pogmatwane mogą być losy ludzi w czasie zawieruchy wojennej. Doskonałą ilustracją złożoności ludzkich losów jest francuski wątek przeżyć szamotulanina pana Bogusława Wąsika.
W 1940 roku 8-letni wówczas Boguś wraz z 3-letnią siostrą Danusią i mamą zostali deportowani z Polski do Pagny-la Blanche-Cote we Francji, gdzie Niemcy urządzili dużą fermę pracującą na potrzeby wojska. Los potwierdził starą maksymę, że "Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło". Deportowani w wyniku zadenuncjowania przez zawistną sąsiadkę musieli opuścić ojczyznę. Młody, filigranowy Boguś został bardzo życzliwie i ciepło przyjęty przez społeczność tej francuskiej wioski. Zaczął uczęszczać do szkoły i zaprzyjaźnił się z kolegami. Mama pracowała na fermie. Żyli bardzo skromnie, ale nie głodowali. Niemcy zachowywali się we Francji zupełnie inaczej jak w Polsce. W tej wiosce nie było terroru. Jak powiedział pan Bogusław, umundurowanych Niemców zobaczył dopiero kiedy kończyła się okupacja i uciekali z Francji.

W tym roku wypadły 80 urodziny pana Wąsika. Pan Tomasz, wnuk pana Bogusława, zainspirowany opowieściami dziadka postanowił zrobić mu na urodziny wspaniały prezent - sentymentalny wyjazd do miejsc, gdzie spędził kilka lat swojej młodości. Niewielu jest ludzi, którym okres młodości źle się kojarzy. Nawet fakt, że to był czas wojny nie psuje pozytywnych wspomnień z okresu dzieciństwa.

Panu Tomaszowi, z pomocą Internetu udało się skontaktować z merostwem Pagny-la Blanche-Cote i kiedy przedstawił sprawę reakcja była szybka i państwo Wąsikowie otrzymali zaproszenie do odwiedzenia francuskiej wioski i spotkania się z rówieśnikami z tamtych wojennych lat. Już po kilku dniach państwo Maria i Bogusław Wąsikowie mknęli do Francji z wnukiem Tomaszem i jego życiową partnerką Moniką. Po pokonaniu 1300 km dotarli do celu.

Dla mieszkańców wioski Pagny-la-Blanche-Cote to było wielkie wydarzenie. Mer powitał gości z Polski na obrzeżach wioski. Obecna była prasa z najbliższego miasta. W miejscowej świetlicy spotkali się dawni znajomi i przyjaciele: Marie-Paule, Pierre, Jean, Monique, Gilbert, Margueritte, Claude...Można wyobrazić sobie emocje, wzruszenie jakie musi wywoływać wspomnienie wydarzeń sprzed 70 lat i znane z okresu dzieciństwa miejsca. Pani Maria, żona pana Bogusława z uznaniem mówiła o tym jak szybko mąż przypomniał sobie język francuski. Obyło się bez pomocy tłumacza, pomimo wieloletniego braku kontaktu z językiem. Nie obyło się oczywiście bez spacerów po wiosce, odszukania domu, w którym mieszkał pan Bogusław, a w szkole ławki, w której siedział. Ciekawe spostrzeżenie, państwo Wąsikowie zwrócili uwagę na fakt, że o ile w naszych wioskach zaszły kolosalne zmiany, o tyle w Pagny-la Blanche-Cote życie jakby zatrzymało się w miejscu. Tym łatwiej było więc panu Bogusławowi trafić do znanych sobie miejsc. Rozstanie z francuskimi przyjaciółmi zakończono solennymi zapewnieniami o następnym spotkaniu. Tym razem już w Szamotułach.
Historia dość niezwykła, została dostrzeżona i niedawno wyemitowano reportaż w stacji telewizyjnej "Polsat news". Nasze miasto nie jest jakimś wyjątkiem i też mieszkają tu ludzie, których losy mogą być kanwą służącą napisaniu ciekawej książki.

Tekst: Andrzej Franke
Fot / Z zasobów państwa Wąsików
Aktualności
Fundusze UE
fb