przesówaj w prawo
przesówaj w lewo

Aktualności

Wszystkie wydarzenia
Kolejny III Festiwal im. Philippa i Xavera Scharwenków za nami
20.07.2012
Najpierw jest nerwowe oczekiwanie, potem euforia kiedy machina rusza, kiedy wszystko się kończy jest trochę żal i zostają tylko wspomnienia. Tak właśnie jest teraz kiedy skończył się III Międzynarodowy Festiwal im. Philippa i Xavera Scharwenków
Tegoroczny festiwal to właściwie trzy w jednym bo jednocześnie był to Kurs Mistrzowski dla Wiolonczelistów i II Międzynarodowy Konkurs Fundacji Pro Cello. Tegoroczna impreza znów miała międzynarodową obsadę, co podnosi rangę każdego, tego rodzaju wydarzenia. Ponownie gościliśmy panią Evelinde Trenkner, pianistkę, autorytet, która z powodzeniem prezesuje Scharwenkowskiemu Stowarzyszeniu w Lubece, i bez której niewiele pewnie wiedzielibyśmy o braciach Scharwenkach. Tym, którzy po raz pierwszy słyszą o braciach Filipie i Ksawerym Scharwenkach spieszę wyjaśnić, że byli to dwaj wybitni pianiści i kompozytorzy urodzeni na przełomie XIX i XX w. w Szamotułach. Większość życia spędzili w Niemczech i szerokim świecie, ale polskich korzeni nigdy się nie wypierali. Koncertowali na najsłynniejszych salonach muzycznych Europy i świata, przyjaźnili się i byli podziwiani przez takich ludzi jak Franciszek Liszt i Johannes Brahms. Cenieni przez współczesnych sobie, później zostali stopniowo zapomniani. Dzięki staraniom takich osób jak m.in. Evelinde Trenkner, twórczość braci Scharwenków zaczęła przeżywać pewien renesans, najpierw w Niemczech, a od kilku lat i w Polsce. Wśród artystów oprócz wspomnianej wyżej Evelinde Trenkner ponownie gościliśmy błyskotliwego Aleksandra Markovicha, Nadię i Mariannę Nevolovitsch, Tomasza Strahla, Tomasza Lisieckiego, Pawła Mazura i Krzysztofa Sowińskiego. Oprócz wymienionych artystów gościliśmy plejadę utalentowanych młodych wiolonczelistów, którzy są nadzieją polskiej wiolinistyki i zasilą duże orkiestry symfoniczne i małe składy kameralne.
Tegoroczny festiwal zaczął się mocnym akcentem. Wystąpili Krzysztof Sowiński, Paweł Mazur i Tomasz Strahl. Usłyszeliśmy "Tańce Polskie" X. Scharwenki, gdzie przewijał się temat polskiego hymnu. Wplecenie tego motywu świadczy niezbicie o poczuwaniu się i szacunku Xawerego do polskich korzeni. Prawdziwą gratką tego inauguracyjnego wieczoru był wiolonczelowy występ pana Tomasza Strahla, uznanego wirtuoza wiolonczeli, który prowadzi klasę wiolonczeli w Warszawie. Wiolonczela to piękny instrument, która swoją skalą plasuje się między skrzypcami i altówką a kontrabasem. Najwyższe dźwięki wydobywane na wiolonczeli przypominają brzmienie skrzypiec, najniższe kontrabas. Zawsze podziwiałem rodziców dzieci, które zaczynają naukę na instrumentach smyczkowych dlatego, że trzeba mieć wielkie pokłady cierpliwości i odporności na te nieprecyzyjne dźwięki wydobywane na początku z tych instrumentów. Na fortepianie gdziekolwiek nie uderzyć to jest jakiś konkretny dźwięk, natomiast instrumenty smyczkowe wymagają lat nauki zanim opanuje się technikę trafiania w to właściwe miejsce i subtelnej wibracji. Tomasz Strahl pokazał, że jest profesorem tego instrumentu dosłownie i w przenośni. Jego wiolonczela czarowała brzmieniem.

Drugi festiwalowy dzień to też muzyka wiolonczelowa, najpierw o godzinie 13.00 uczestnicy kursu wiolonczelowego dali tzw. lunch koncert i później jeszcze przez trzy dni o godzinie 13.00 występowali dla publiczności. Wieczorem ponownie wiolonczela, która tym razem była tłem do monodramu Janusza Stolarskiego pt. "Kod". Aktor, absolwent PWST w Krakowie przy użyciu dość niecodziennych środków wyrazu zmusił widzów do próby interpretacji swojego tajemniczego przekazu. Aktor grał wyłącznie gestami i mimiką. Gdyby zapytać widzów, jak sądzą, co autor miał na, myśli pewnie pojawiłyby się bardzo różne wersje. Może właśnie o to chodziło autorowi.

Trzeci dzień festiwalu to recital fortepianowy Aleksandra Markovicha. Zanim recital się rozpoczął nastąpiło rozstrzygnięcie i wręczenie nagród laureatom II Międzynarodowego Konkursu Fundacji Pro Cello. Członkowie jury mieli nie lada zadanie i wybrnęli z tego trochę kompromisowo przyznając ex aequo po 2 pierwsze, drugie i trzecie nagrody. Pierwsze nagrody zdobyli: Jan Czaja i Julia Sompolińska, drugie: Maria Bielewicz i Anna Banaś, trzecie: Jakub Dubik i Jacek Francuz. Wyróżnieni zostali Marek Bieńkuński i Joanna Błaszczyk. Po wręczeniu nagród obiecującym artystom przyszedł czas na znanego już słuchaczom z błyskotliwego występu w ubiegłym roku Aleksandra Markovicha Kto wcześniej miał przyjemność być na jego recitalu za nic nie chciał opuścić tego występu. Człowiek bardzo solidnej tuszy zaskakuje swoją techniczną lekkością i precyzyjnie wykonuje najtrudniejsze utwory F. Chopina R. Schumanna i X. Scharwenki. Jego kontrasty dynamiczne i bardzo romantyczne prowadzenie frazy przykuwały uwagę i chciało się, aby te chwile trwały jak najdłużej. Pianista miał w programie utwory F. Chopina, R. Schumanna i X. Scharwenki, później było coś z nieco lżejszego repertuaru. Słuchacze nie chcieli wypuścić pana Markovicha i bisom nie było końca.

Czwarty dzień festiwalowy przebiegł pod znakiem skrzypiec. Rosyjskiego pochodzenia Nadia Nevolovitsch przy akompaniamencie siostry Marianny Nevolovitsch dała słuchaczom przyjemność delektowania się muzyką Filipa Scharwenki, Beli Bartoka i George. Enescu. Wrażliwość słowiańskiej duszy zmieszana z najlepszym europejskim wykształceniem muzycznym dała efekt w postaci wspaniałego przeżycia artystycznego.

Piąty dzień to recital fortepianowy pani Evelinde Trenkner. Nie sposób nie wspomnieć wielkie zasługi i ogromny dorobek artystyczny pani Trenkner. Koncertowała na wszystkich kontynentach i jest autorką wielu nagrań płytowych. Wiek ma jednak swoje prawa i pani Trenkner musiała pokonywać ograniczenia techniczne, które w pewnym wieku są wręcz nie do pokonania, ale i tak publiczność nagradzała występy gromkimi brawami i prof. Evelinde Trenkner też wywoływana była do kolejnych bisów.

Dzień szósty to zapowiedziana niespodzianka. Koncertowali uczestnicy kursu wiolonczelowego, a niespodzianka przeznaczona była dla profesora Stanisława Pokorskiego z okazji jego 70 urodzin. Prof. Pokorski to były rektor Akademii Muzycznej w Poznaniu i wychowawca wielu znakomitych wiolonczelistów. Było wiele ciepłych słów pod adresem pana profesora i jego małżonki, usłyszeliśmy wiele zabawnych anegdot, a szczery sposób wyrażania tych podziękowań świadczył o roli jaką prof. Pokorski odegrał w życiu wielu artystów i życiu muzycznym Poznania i kraju. Oprócz prof. Pokorskiego w festiwalu pełnili rolę nauczycieli i jurorów prof. Kazimierz Michalik z Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie, prof. Stanisław Firlej z Akademii Muzycznej w Łodzi, pani dr Katarzyna Polonek z Berlina i dr Tomasz Lisiecki z Akademii Muzycznej w Poznaniu. Pan Lisiecki to mózg całego festiwalu, który z godną podziwu konsekwencją potrafił w bardzo dyplomatyczny sposób załatwić wszystko i skoncentrować się na muzyce kiedy było trzeba. Wielkie uznanie.

Dzień siódmy to "Wieczór Sonat". Miałem pewne obawy, że ten wieczór okaże się nieco mniej ciekawy jak inne, ale zostałem przyjemnie zaskoczony. Okazało się, że Maria Bielewicz, która przy akompaniamencie Pawła Mazura wykonała Sonatę D-dur J. Brahmsa i Natalia Makuch wraz z Zofią Elwart wykonały Sonatę F-dur L. Boccheriniego oraz Jacek Francuz przy akompaniamencie Wojciecha Kubicy wykonali Sonatę F-dur J. Brahmsa, wszyscy wznieśli się na takie wyżyny, że był to kolejny udany wieczór. Jacek Francuz dał się zapamiętać z wyjątkowego wykonania zwłaszcza tych lirycznych części utworu, które wykonywał niezwykle uczuciowo.
Ósmy dzień to niezapomniany koncert w kolegiacie, który zaczął się od występów wiolonczelistów: wystąpili Jacek Francuz, Anna Banaś, Jan Czaja, Jakub Dubik i Julia Sompolińska. Tę część koncertu zdominowały utwory J.S. Bacha, tańce z II, III i IV suity na wiolonczelę solo. Kolegiata to wyjątkowe miejsce, zawsze uszlachetnia i podnosi temperaturę koncertu. Do wrzenia wręcz doszło kiedy pojawiła się Orkiestra Collegium F, pod dyrekcją Marcina Sompolińskiego. Niewielka orkiestra smyczkowa z klawesynem zaprezentowała sztukę przez wielkie "S". Orkiestra "Collegium F" wykonała 3 koncerty: J. Haydna, Koncert C-dur cz.I, J. Haydna, Koncert D-dur cz.I i A. Vivaldiego, Koncert g-moll na dwie wiolonczele, wersję na wiolonczelę i kontrabas (wersję na wiolonczelę i kontrabas w opracowaniu Szymona Guzowskiego). Wszyscy świetnie znamy "Cztery Pory Roku" A. Vivaldiego, okazuje się, że ten kompozytor tworzył jeszcze piękniejsze dzieła. Tomasz Lisiecki znakomity wiolonczelista, niedawno obronił doktorat i Szymon Guzowski wznieśli się na wyżyny wykonawstwa, które powoduje, że słuchacze są jak zaczarowani. Pamiętam koncert orkiestry Agnieszki Duczmal w naszej kolegiacie. Podobnie jak tamten sprzed kilku lat ten ostatni w wykonaniu "Collegium F" będzie dla mnie jednym z tych niezapomnianych. Nie byłem zresztą osamotniony w tej opinii. Licznie zgromadzona publiczność nie chciała artystów wypuścić i musieli kilkakrotnie bisować.

W niedzielne południe przyszedł czas na pożegnalny koncert, którego motywem przewodnim była muzyka Xavera Scharwenki "Tańce Polskie" z powracającym fragmentem polskiego hymnu "Jeszcze Polska nie zginęła". Oprócz muzyki były także podsumowania i podziękowania dla organizatorów, dla władz za niezmienne wspieranie festiwalu, dla sponsorów, dla słuchaczy i uczestników. Plany spotkania za rok tylko trochę złagodziły żal, że to już koniec. Muzyka łagodzi obyczaje, słuchając jej chce się być lepszym, szlachetniejszym. My Szamotulanie możemy być dumni, że mamy taki festiwal, że utrwala się to w muzycznym kalendarzu wydarzeń kulturalnych wielkiej rangi.
Tekst: Andrzej Franke
Fot. Henryk Żłobiński/ Andrzej Franke


Aktualności
Fundusze UE
fb