przesówaj w prawo
przesówaj w lewo

Aktualności

Wszystkie wydarzenia
Kącik podróżnika – Nowa Zelandia.
28.12.2012
We wcześniejszym artykule o Nowej Zelandii wspomniałem o tym, że główne wyspy, na których położony jest ten kraj rozciągają się z północy na południe na około 1500 km i siłą rzeczy klimat na Wyspie Północnej znacznie różni się od tego na Wyspie Południowej.
Na północy, która nam Polakom kojarzy się raczej z chłodem jest bardzo ciepło i wilgotno, a duże połacie wyspy pokrywają wiecznie zielone lasy. Wystarczy spojrzeć na mapę i wszystko staje się jasne. Północ Nowej Zelandii leży w strefie podzwrotnikowej. Dzięki temu między innymi Nowa Zelandia jest jednym z największych producentów miazgi i tarcicy drewnianej na świecie. Najbardziej jednak kojarzymy ten kraj z hodowlą owiec i bydła. Istotne dla gospodarki są także rybołówstwo i leśnictwo. Wyspa Południowa, zwłaszcza w tej najbardziej na południe wysuniętej części przypomina mocno Norwegię. Mam na myśli fiordy, które też wrzynają się głęboko w ląd, tworząc przepiękne widoki i każdy ulewny deszcz tworzy szybko nowe wodospady, które z hukiem wpadają do oceanu. Nowozelandczycy nazywani są czasami "Kiwi". Nie chodzi tu bynajmniej o owoc kiwi, lecz o nielotnego ptaka Kiwi, który stał się symbolem tego kraju. Należy wspomnieć, że w Nowej Zelandii występuje wiele endemicznych gatunków (nie występują w innych częściach świata).

W poprzednim odcinku wspomniałem o wizycie w Auckland, największym mieście, kiedyś stolicy kraju. To jest północno zachodni skrawek Wyspy Północnej. Na zamieszczonym zdjęciu widać było, że jest to miasto bardzo nowoczesne o niezwykle ciekawej, trochę futurystycznej architekturze, jednak bardzo przyjemnej dla oka. Oprócz Auckland "mój statek" zawijał jeszcze do kilku miast: Wellington, aktualnej stolicy kraju, do Christchurch, Dunedin, Napier i Taurangi. Z wziętym w cudzysłów zwrotem "mój statek" kojarzy mi się historia opowiedziana mi przez jednego z head waiter'ów (główny kelner, kierownik sali). To jest w hierarchii dużego statku pasażerskiego dość wysoka pozycja, dająca pewne poczucie pewności. Szeregowy kelner, czy też członek załogi nie odważy się zwrócić uwagę pasażerowi. Ten właśnie head waiter odważył się. Opowiedział mi jak sprowadził na ziemię jednego, nadużywającego swobody pasażera. Muszę tu nadmienić, że pasażerowie na statkach pasażerskich są hołubieni aż nadto i niektórzy, tacy, którzy nie mają autentycznej klasy czują się panami wszystkiego i wszystkich i czasem próbują pomiatać załogą. Wspomniany head waiter zwrócił uwagę takiemu rozpasanemu pasażerowi, że wykupił bilet na jeden cruise, a nie cały statek i powinien o tym pamiętać. Pasażerowie potrafią się bardzo różnie zachowywać i sam byłem świadkiem jak bardzo oburzony pasażer musiał opuścić statek ponieważ tak mocno narozrabiał. Zdarzały się też przypadki kradzieży ze sklepów zegarków i luksusowej biżuterii. Nawet wśród bardzo zamożnych ludzi może zdarzyć się kleptoman, ale głównym powodem takiego stanu rzeczy jest chyba znaczne obniżenie cen biletów i naprawdę szeroka dostępność podróżowania, która cieszy, ale niestety niesie ze sobą pewne negatywne zjawiska.

Wracam do wątku geograficznego i stolicy Wellington. Chociaż znajduje się na Wyspie Północnej, a i tak jest najbardziej wysuniętą na południe stolicą na świecie. Wcześniej zdążyłem podzielić się swoim zachwytem nad urokiem nowozelandzkiej stolicy, której położenie, wspaniały klimat i sympatyczni, życzliwi ludzie działają jak magnes. Wellington jest dopiero trzecim miastem Nowej Zelandii pod względem liczby ludności i liczy niespełna 200 tys. mieszkańców. W jednej z dzielnic (Miramar) ma swą siedzibę centrum przemysłu filmowego, które zasłynęło produkcją "Władcy Pierścieni", a tereny kraju były miejscem kręcenia tych bajecznych pejzaży. Stolica Wellington ma piękny ogród botaniczny, którego będąc tam nie można pominąć.

Christchurch, drugie co do wielkości miasto usytuowane na wschodnim wybrzeżu Wyspy Południowej, o którym słyszeliśmy dość sporo za sprawą silnego trzęsienia ziemi. Ten fatalny kataklizm, który już wcześniej nawiedzał to miasto, tym razem spowodował ogromne spustoszenie. Jest niesamowite wrażenie kiedy ogląda się w wiadomościach zniszczone budynki, które się stosunkowo niedawno oglądało i ma się zdjęcia tych jeszcze nienaruszonych kataklizmem budowli. Na szczęście nie było wiele ofiar. Miasto posiada największy port morski w kraju i uchodzi za rozwinięte gospodarczo można więc przypuszczać, że zdoła się szybko odbudować.

Dunedin, nieco ponad 100 tys. miasto położone na wschodnim wybrzeżu wyspy południowej. Z tego miasta zapamiętałem jeden z najpiękniejszych dworców świata. Stary, o imponującej architekturze budynek, wykładany wewnątrz iście bizantyjską mozaiką. Pomieszczenie kasowe z kontuarem i okienkiem kasowym obudowanym wystylizowanym drewnem. Całość robi ogromne wrażenie. Aż strach pomyśleć co zrobiliby z tym nasi wandale, którym przeszkadzała nawet szopka i renifer na szamotulskim rynku. Dworce są szczególnie bezbronne i narażone na działanie tych niszczycieli. Tam, w innych krajach ten proces kształtowania kultury i poszanowania dla przedmiotów naznaczony był długim okresem nieuniknionego i dotkliwego karania. Uważam, że z dobrych, sprawdzonych wzorców powinno się korzystać. Przepraszam za ten nieprzyjemny wtręt, ale nie mogłem sobie darować. Miało być o świecie, a wylądowałem w Szamotułach. cdn.

Tekst / Fot. Andrzej Franke
Małe, ciche Lyttelton, zasiedlone głównie przez Irlandczyków
Christchurch przed trzęsieniem ziemi
Dunedin - dworzec
A do domu daleko, oj bardzo daleko...


Aktualności
Fundusze UE
fb