przesówaj w prawo
przesówaj w lewo

Aktualności

Wszystkie wydarzenia
Demograficzny alarm?
27.03.2012
Od pewnego czasu jesteśmy bombardowani wiadomościami o starzeniu się społeczeństwa, że nie będzie miał kto pracować na przyszłych emerytów. Nawiasem mówiąc, pomija się fakt, że emeryci zapracowali już na swoje emerytury, tylko państwo zdążyło wydać ich środki zatykając dziury budżetowe. Czy to wszystko prawda, czy jakaś manipulacja?
Póki co jesteśmy ciągle jednym z najmłodszych społeczeństw Europy, ale prognozy demograficzne są bardzo ponure i nie pozostawiają wątpliwości, będzie źle. Już za kilka lat ma być nas mniej o dwa miliony, a za kilkanaście, może dwadzieścia lat aż osiem milionów mniej. Badania poczynione przez GUS, a recenzowane przez Szkołę Główną Handlową i Uniwersytet Warszawski zakładają nieuchronny spadek urodzeń i zmniejszenie liczby ludności w latach 2021 - 2035. Poszukałem danych dla Wielkopolski, a więc Szamotuły mieszczą się w tych prognozach.
Jeśli spojrzeć na aktualne dane dotyczące naszego miasta to od roku 2000 do 2006 liczba urodzeń była mniejsza jak liczba zgonów. W 2007 roku tendencja się odwróciła i np. w 2011 zgonów było 281, a urodziło się 327 dzieci. Urodzeń jest więc nieco więcej jak zgonów. Szkopuł tkwi w tym "nieco" bo dzieci powinno rodzić się znacznie więcej. Dzisiejsza przewaga urodzeń jest prawdopodobnie efektem wcześniejszego wyżu demograficznego z lat 80-tych. Prognozy dotyczące ludności buduje się w oparciu o solidne naukowe badania, nie jest to wróżenie z fusów.
Ostatnio coraz więcej mówi się o tzw. dzietności, czyli statystycznej liczbie będącej wypadkową wyliczeń. Nie zagłębiając się w dane statystyczne łatwo wywnioskować, że jeśli małżeństwo ma dwoje dzieci to jest to podtrzymanie identycznej liczby. Natomiast jedno dziecko w rodzinie zdecydowanie zaniża statystyczną średnią dzietności.
Aby podtrzymać cywilizację (kulturę) wyżej wymieniona dzietność musi być na poziomie 2.11 Kiedy ten współczynnik spada poniżej, oznacza to zanik kultury. Kiedy współczynnik spada do poziomu 1.3, odbudowa kultury staje się niemożliwa.

Jaką mamy sytuację obecnie w Europie? Odpowiedź brzmi - katastrofalną. Po zbadaniu dzietności w 31 krajach Unii Europejskiej okazało się, że ten współczynnik wynosi średnio 1.38. Znawcy tematu twierdzą, że grozi nam zanik kultury europejskiej i powstanie zupełnie innej, niekoniecznie chcianej. Skoro Europejczycy nie będą mieli wystarczająco dużo dzieci to jedynym ratunkiem pozostaje imigracja. Rzecz w tym, aby to była imigracja kontrolowana, aby imigranci wywodzili się z krajów, które chcą się asymilować. Mamy tymczasem do czynienia z ekspansją ludności z krajów muzułmańskich, która nie zamierza się asymilować. Ludzie związani z islamem domagają się praw i tolerancji, przy czym sami tolerancją się nie wykazują
.
Znamienne jest, co powiedział Muammar Kadafi: "wszystko wskazuje na to, że Allah zapewni islamowi zwycięstwo w Europie bez mieczy, karabinów, zdobywania. Nie potrzebujemy terrorystów, samobójczych ataków. W ciągu kilku dekad ponad 50 mln muzułmanów zmieni Europę w kontynent muzułmański".

Aktualna liczba 52 mln muzułmanów w Europie podwoi się w ciągu najbliższych 20 lat. Jak nastąpi to podwojenie? W bardzo oczywisty sposób. Europa ze swoją dzietnością na poziomie 1.38 nie ma żadnych szans z muzułmanami i ich dzietnością przekraczającą liczbę 10! Najdalej w 2050 r. imigranci muzułmanie, w jak najbardziej demokratyczny sposób będą mogli wybrać swojego kanclerza i Niemcy staną się państwem muzułmańskim. Podobnie może stać się we Francji, Belgii Holandii. Powie ktoś, że to demagogia i rasizm. Nie zgadzam się z tym zupełnie. To logiczne naukowe wyliczenia i wnioski demograficzne.

Co robić wobec tego? Odpowiedź jest prosta - mieć więcej dzieci, choćby ze strachu o przyszłość dzieci i wnuków. Z drugiej strony, ten sam strach może powstrzymywać przyszłych rodziców przed taką decyzją. Bo czyż nasze państwo jest prorodzinne i stwarza warunki rodzicom do socjalnie bezpiecznego wychowywania dzieci. Uważam, że nie. Wymienić tu można całą litanię zarzutów od finansowych, jak np. żenująco niskie zasiłki rodzinne, do których nabywa się prawo jeśli nie przekroczy się kryterium dochodu 504 zł na głowę. To bardzo niskie kryterium. Przy tak niskich dochodach przysługuje zasiłek zaledwie 68 zł dla dzieci w wieku do 5 lat. Następne argumenty to brak żłobków i przedszkoli, ciągłe, nieprzemyślane eksperymenty w szkołach. Państwo obciąża się też winą za brak miejsc pracy dla młodych i zmuszanie ich do emigracji. Są też zarzuty wręcz konstytucyjne, bo rządzący mało klarownie odcinają się od poglądów ludzi, którzy szermując hasłem "homofobia" chcą wytrącić z ręki argument ludziom twierdzącym, że rodzina to mężczyzna i kobieta.
W zamożniejszych krajach Europy lepiej rozwiązana jest sprawa zasiłków rodzinnych , które są adekwatne do potrzeb. Jest większe bezpieczeństwo socjalne, a mimo wszystko młodzi ludzie nie decydują się na dziecko. Tutaj z kolei jako powód wymienia się egoizm i wygodnictwo młodych, propaguje się beztroskie życie singla. Idee humanizmu sztucznie przeciwstawia się podstawowym wartościom moralnym. Jakie wnioski wobec tego można wyciągnąć? Ja mam jeden podstawowy, że na uznanie zasługują ci młodzi ludzie, którzy świadomie decydują się na potomstwo w tych niesprzyjających warunkach.
Młodzi wyborcy powinni bardziej uważnie przyglądać się programom kandydatów pretendujących do sprawowania władzy, a rządzących rozliczać ze składanych obietnic. Być może wtedy zacznie się coś zmieniać i młodzi ludzie z przekonaniem będą decydować się na założenie rodziny i posiadanie dzieci.
Tekst: Andrzej Franke

Aktualności
Fundusze UE
fb